Buchara. Przeszłość, która przetrwała.
- WłóczyBlog
- 21 sty 2021
- 5 minut(y) czytania
Jest w Azji Centralnej wiele miejsc pięknych, w których dosłownie dotykamy ducha przeszłości. Najlepiej zachowane miasto to nigdy nie zniszczona Chiwa. Najbardziej monumentalne zabytki? Prawdopodobnie Samarkanda ze wspaniałym Registanem. To jednak w Bucharze mamy poczucie największej autentyczności. Spacerujac uliczkami jakby żywcem wyjętymi z XIX-wiecznej ryciny, możemy przekonać się, że okres sowiecki był w Azji Centralnej tylko epizodem. Ważnym, odciskającym trwałe piętno, ale wyłącznie epizodem. Miejsca takie jak Buchara definiuje bowiem kilkusetletnia tradycja emiratu - potężnego niegdyś państwa, będącego ważnym punktem na słynnym Jedwabnym Szlaku.
Jak trafić do Buchary? Najłatwiej superszybkim pociągiem Afrosiyob, kursujacym z Taszkentu i przewyższajacym pod względem standardu polskie Pendolino. Po niecałych czterech godzinach "lądujemy" w miasteczku Kogon, skąd szybko można podjechać do celu taksówką. Już z daleka naszą uwagę zwraca symbol Buchary - słynny XVI-wieczny kompleks architektoniczny Po-i-Kaljan, składający się z meczetu, szkoły religijnej (medresy) i charakterystycznego minaretu. To miejsce, gdzie spotkamy najwięcej turystów - szczególnie wieczorem, ponieważ po zachodzie słońca zabytki są pięknie podświetlane. Największe wrażenie Po-i-Kaljan robi jednak w piątek po południu, gdy plac zapełnia się wiernymi spieszącymi na modlitwę namaz. Można się też wówczas przekonać, że słynna medresa Mir-i-Arab to nie tylko pomnik przeszłości, ale wciąż czynna uczelnia. Po wezwaniu muezzina dziesiątki młodych chłopców udają się do pobliskiego meczetu, by przeżywać najważniejszy moment w tygodniu.
Warto w tym miejscu podkreślić, że jeszcze kilka lat temu taki widok był w Uzbekistanie czymś rzadko spotykanym. Za czasów prezydenta-tyrana Isloma Karimowa (1991-2016) wszelkie przejawy wolności religijnej tlumiono w zarodku, nie pozwalając nawet na wezwania muezzinów do modlitwy (najczęściej odtwarzane z glośników). Wszystko w obawie przed rozwojem ekstremizmu i powtórką scenariusza z Tadżykistanu, gdzie w latach 90. doszło do krwawej wojny domowej, m.in. pod hasłami religijnymi... Zmiana nastąpiła wraz z objęciem prezydentury przez Szawkata Mirzijojewa, który zainicjował szeroki program reform. Bardziej odważny powrót do islamskiego dziedzictwa jest zatem w Uzbekistanie, o ironio, faktycznym przejawem modernizacji - czyli zupełnie na odwrót, niż chociażby w Turcji czy krajach Zatoki Perskiej.
Modernizacja przyjmuje też w Bucharze wymiar dosłowny, materialny. Szturm bolszewików Michaiła Frunzego w 1920 r. spowodował znaczące straty w mieście. Szacuje się, że zniszczeniu mogło wówczas ulec nawet 2/3 bezcennej architektury. Jednym ze zrujnowanych budynków była twierdza Ark, czyli siedziba dawnych władców Emiratu Bucharskiego. Dziś znów można podziwiać fortecę, która została pieczołowicie odbudowana. Wewnątrz urządzono muzeum, ukazujące historię tego niezwykłego miejsca od czasów najdawniejszych aż do epoki sowieckiej.
Prawdziwa Buchara wygląda jednak zupełnie inaczej. To wąskie uliczki starego miasta, zamieszkane od setek lat przez potomków dawnych kupców i rzemieślników. To zaniedbane podwórka, na których można kręcić filmy historyczne. To dziesiątki małych medres i meczetów, niestety ziejących pustkami i osypujących się pod wpływem czasu, ale jakże autentycznych. Wystarczy oddalić się kilkaset metrów od twierdzy, kompleksu Po-i-Kaljan czy niezliczonych straganów, by poczuć klimat niespotykany już w Samarkandzie czy Chiwie. O najbardziej znanych obiektach w Bucharze przeczytamy w licznych przewodnikach, ale nikt nie wspomina np. o medresie Domullo Tursunżona, Kusz czy bramie Talipacz, pozostałości dawnych miejskich fortyfikacji. To miejsca zupełnie nieturystyczne, których jest bez liku i które najlepiej poznawać samemu, błądząc niespiesznie wąskimi zaułkami. W pewnym momencie można zostać np. zaproszonym przez wiekowego staruszka i oglądać liczne przedmioty z epoki, zgromadzone w na wpół zrujnowanym domu. Warto też dodać, że w Bucharze jest zupełnie bezpiecznie nawet w środku nocy. Gdy w zupełnych ciemnościach potknęliśmy się na starym mieście o jakąś nierówność, nagle znalazło się obok nas kilka osób, pytających, czy aby na pewno wszystko w porządku. Dodajmy, że nikomu też nie przychodzi do głowy zamykać na noc domów. Po co, przecież nikt się nie włamie... Taka to właśnie bucharska islamska rzeczywistość, jakże odmienna od pokutujących u nas wyobrażeń.
Słowem-kluczem jest w Bucharze "hauz", czyli po persku "staw", "sadzawka". Jako że Bucharę ze wszystkich stron otacza pustynia, jedynymi źródłami wody były niegdyś właśnie stawy, zasilane z podziemnych warstw wodonośnych. Hauzy okazały się zarówno błogosławieństwem jak też przekleństwem Buchary. Z jednej strony życiodajne źródła, z drugiej siedliska bakterii i ogniska epidemii, często dziesiątkujących miasto w czasach emiratu. Dziś hauzów pozostało niewiele, ale dwa z nich są jednymi z najpiękniejszych miejsc w Bucharze. Nad pozostałościami dawnego stawu wybudowano meczet Bolo Hauz, który wręcz poraża swym pięknym. Lekka, zdawałoby się niemal ażurowa drewniana konstrukcja z XVIII w. to może nie najbardziej spektakularny, ale naszym zdaniem jeden z szczególnie uroczych obiektów w mieście. Drugi z hauzów zna każdy mieszkaniec Buchary. Kompleks architektoniczny Liab-i-Hauz (z perskiego "nad stawem") to ulubione miejsce spotkań bucharczyków. Można tam spocząc na wygodnych kanapach i zjeść smaczny płow lub manty, spoglądając na zabytkowe medresy i karawanseraje. Lokalną ciekawostką jest pomnik Hodży Nasredddina, wzniesiony na terenie Liab-i-Hauz na pamiątkę legendarnego mędrca i bohatera wielu anegdot, który - choć niewykształcony, uważany za głupca i poruszający się na nieodłącznym osiołku - zawstydzał przenikliwością umysłu i dowcipem władców czy uczonych. Kawałeczek dalej warto zatrzymać się przy meczecie Magok-i-Attari. Budynek jest malutki, niepozorny, ale to najstarszy, świetnie zachowany meczet w całej Azji Centralnej. Pierwszą świątynię zbudowano tam ponad tysiąc lat temu.
Buchara to również - a może przede wszystkim - wielokulturowość. Choć dzisiaj miasto leży na terytorium Uzbekistanu, to faktycznie jest, podobnie jak Samarkanda, historycznym centrum kulturalnym Tadżyków. Właśnie dlatego niemal wszystkie zabytki noszą perskie nazwy (Tadżycy są narodem irańskim, w przeciwieństwie do turańskich Uzbeków), a język tadżycki słychać na ulicach równie często, jak urzędowy uzbecki. Ważną kartę w historii Buchary zapisali również Żydzi, którzy - choć w większości wyjechali w czasach sowieckich - nadal tworzą tam niewielką społeczność i posiadają swoją synagogę. Zdarzają się też takie ciekawostki, jak meczet Czor Minor (Cztery Minarety), będący kopią budowli podpatrzonej przed jednego z emirów... w Indiach.
Pobyt w Bucharze byłby niepełny bez odwiedzenia okolic. Niedaleko znajdują się dwa miejsca niezwykłe, lecz prawie nieznane turystom - kompleks grobowców Czor Bakr i mauzoleum Bahauddina Nakszbanda. Pierwsze z nich powstało już w X w., gdy pochowano tam potomka proroka Mahometa. Był nim Abu Bakr Said - jeden z czterech Abu Bakrów wywodzących się od założyciela islamu. Z tego względu nekropolię nazwano Czor Bakr (Czterech Braci). Obecny kształt, przypominający miasto umarłych z uliczkami, wąskimi przejściami i potężnymi grobowcami, Czor Bakr zyskało w XVI w. za czasów dynastii Szejbanidów. Dziś jest to miejsce o wyjątkowej, wręcz mistycznej aurze. Panuje tam absolutna cisza i pustka, a wśród kamiennych nagrobków przechadzają się pawie. Widzieliśmy w życiu niewiele miejsc o podobnej sile oddziaływania na odwiedzającego. Trudno to opisać słowami, lecz jest w Czor Bakr coś nieuchwytnego, skłaniającego do głębokiej refleksji. Warto przekonać się o tym samemu.
Przy okazji można usłyszeć coś, czego trudno byłoby się spodziewać w tej części świata. Naszym przewodnikiem po Czor Bakr był siwiutki, wiekowy imam miejscowego meczetu, który na dźwięk słowa "Polska" błyskawicznie przywołał... film "Jak rozpętałem drugą wojnę światową". Okazało się, że całkiem niedawno komedia była pokazywana w uzbeckiej telewizji, stając się automatycznie głównym skojarzeniem z Polską. Co więcej, zyskała duże uznanie w Uzbekistanie. Mieszkańcom tego kraju, przyzwyczajonym do sowieckich patetycznych filmów o "wielkiej ojczyźnianej", nie mieściło się bowiem w głowie, jak można potraktować tę problematykę na wesoło...
Drugie ze wspomnianych miejsc, mauzoleum Bahauddina Nakszbanda, to ważny ośrodek w świecie islamu. W XIV w. pod Bucharą pochowano założyciela sufickiego bractwa nakszbandijja. Dziś bractwo ma swoich zwolenników nawet w tak odległych krajach, jak Bangladesz i właśnie stamtąd przybyła grupa pielgrzymów, która podczas naszego pobytu modliła się przy grobie Nakszbanda. Członkowie nakszbandijji wyróżniają się modlitwą (zikr) prowadzoną w ciszy. Wierzą, że łączność z Bogiem można osiągnąć tylko poprzez pełną koncentrację, odcinając się od wszelkich zewnętrznych bodżców. Mieliśmy szczęście obserwować to na żywo, po raz n-ty zastanawiając się nad złożonością i różnorodnością naszego świata... I jak tu nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że podróże kształcą?
Wy również jesteście zainteresowani? Piszcie, pytajcie i.. jedżcie do Buchary! Z chęcią udzielimy (jeszcze) bardziej szczegółowych informacji :)

Comentários