Bułgaria dla ciekawych świata. Weliko Tyrnowo i Arbanasi
- WłóczyBlog
- 18 lis 2020
- 3 minut(y) czytania
Z czym kojarzy się Polakom Bułgaria? Oczywiście z wypoczynkiem nad Morzem Czarnym. Warna, Złote Piaski, Nesebyr, Burgas, czyli "klasyka" rozsławiona za czasów PRL, a w ostatnich latach odkrywana przez wielu na nowo. Z czym jeszcze? Niektórzy wskażą jeszcze na Sofię i piękne góry - Riłę z Rilskim Monasterem, Pirin, Witoszę czy Starą Płaninę. Jeszcze mniej osób wspomni o Płowdiw - niedawnej Europejskiej Stolicy Kultury. A już zupełnie mało kto zwróci uwagę na Weliko Tyrnowo. I właśnie tam dzisiaj zapraszamy w kolejną wirtualną podróż.
Bałkany to jeden z naszych ulubionych regionów w Europie. Widzieliśmy tam już całkiem sporo, lecz bułgarskie Tyrnowo znajduje się (na naszej prywatnej liście) w ścisłej czołówce najciekawszych miasteczek w tej części kontynentu. O wyjątkowości Tyrnowa decyduje świetnie zachowany, malowniczy i bardzo klimatyczny układ urbanistyczny, a także fakt, że miasto dosłownie tonie w zieleni. Prawdziwe cuda znajdują się też w okolicach Tyrnowa. Mamy tutaj na myśli zwłaszcza wioskę Arbanasi, pełną wspaniałych skarbów architektury sakralnej.
Gdzie to w ogóle jest? Około 240 km na wschód od Sofii, na trasie ze stolicy Bułgarii nad Morze Czarne. Miasto już na pierwszy rzut oka sprawia przyjemne wrażenie, gdyż jest położone (podobnie jak Płowdiw) na wielu wzgórzach. Prawdziwe cuda znajdują się w historycznym centrum, rozciągającym się nad malowniczo wijącą się rzeką Jantrą. Większość przewodników wskazuje jako największą atrakcję twierdzę Carewec - serce średniowiecznej stolicy Bułgarii. Warownia otoczona potężnymi murami, z których rozciągają się widoki na całą okolicę, to bez wątpienia punkt obowiązkowy wycieczki do Tyrnowa. W szczególności warto odwiedzić sobór Wniebowstąpienia Pańskiego, górujący nad twierdzą i całym Tyrnowem. Najbardziej zaskakującym elementem są tam freski wykonane w stylu... sztuki nowoczesnej. Polichromie zostały jednak zaprojektowane w taki sposób, że nie tworzą wrażenia dysonansu z historycznym otoczeniem.
Najpiękniejsze w Tyrnowie są jednak, naszym zdaniem, nie sztandarowe, dobrze opisane zabytki. My zachwyciliśmy się w szczególności dwoma miejscami. Polecamy spokojnie, bez pośpiechu pospacerować (a nawet pobłądzić) uliczkami starego miasta Warusza-Sewer (Warusza-Północ). W wielkim skrócie, chodzi o plątaninę uliczek na wzgórzach położonych na lewo od głównej drogi prowadzącej do twierdzy. Im wyżej, tym ciekawiej i bardziej naturalnie. Mnóstwo starych, niekiedy mocno nadgryzionych zębem czasu domów, maleńkich zaułków, schodów tonących w kwiatach i krzewach, pięknych kameralnych cerkiewek i... kotów. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że im wyżej wspinamy się ponad centrum miasta, tym skuteczniej uciekamy od komercji i turystycznych miejsc. Górne uliczki to kwintesencja uroczej bułgarskiej (i szerzej - bałkańskiej) prowincji. Warto jednak pamiętać, że kilka wieków temu to właśnie tutaj znajdowała się stolica jednego z potężniejszych państw Europy.
Drugim miejscem z dala od utartych szlaków jest podnóże tzw. Swetej Gory (Świętej Góry), a konkretnie odcinek od mostu na Jantrze u podnóża twierdzy do pomnika dynastii Asenowiczów. Widoki na stare miasto, rozciągające się z przeciwległego brzegu rzeki, dosłownie zapierają dech w piersi. Dopiero stąd dobrze widać, jak bardzo zielonym miejscem jest Tyrnowo. Szczególnie polecamy wybrać się tam wiosną (najlepiej w maju), gdy dodatkową atrakcję staje się zapach rozkwitających kwiatów. Chociaż znajdujemy się w głębi lądu, a klimat w mieście jest znacznie chłodniejszy, niż np. w Warnie, to w porównaniu z położoną u stóp wysokich gór Sofią Tyrnowo to inna rzeczywistość. Dawna stolica jest tak dobrze wkomponowana w otaczający krajobraz, że przyklejone do wzgórz zabytkowe domki sprawiają wrażenie, jak by istniały tam od zawsze. Panuje poczucie idealnej harmonii architektury z przyrodą.
Będąc w Tyrnowie, nie sposób pominąć oddalonej o kilka kilometrów wioski Arbanasi. Na pierwszy rzut oka, nie ma tam nic ciekawego. Wystarczy jednak zajrzeć do dwóch podłużnych, niskich budynków, przypominających nieco obiekty gospodarskie, by znaleźć się w miejscu godnym najlepszych galerii sztuki. Cerkwie Narodzenia Chrystusa oraz Archaniołów Michała i Gabriela celowo wybudowano w taki sposób, by nie rzucały się w oczy. Przez stulecia tureckiego panowania w Bułgarii (i na niemal całych Bałkanach) prawosławne cerkwie nie mogły być wyższe od meczetów - stąd częsta praktyka "wkopywania" cerkwi w fundamenty lub budowania ich tak, by wysokość świątyni nie przekraczała "wzrostu Turka siedzącego na koniu" (jak głosi lokalna tyrnowska legenda). Trzeba zatem zadać sobie nieco trudu, odnaleźć niewielkie budowle, a potem - po wniesieniu symbolicznej opłaty - można już podziwiać niewiarygodnej urody freski. Najstarsze z nich pochodzą z XV-XVI wieku, najnowsze - z XVIII. Co istotne, w Arbanasi nigdy nie ma tłumów, dlatego jeśli już tam dotrzemy, to prawdopodobnie będziemy jedynymi gośćmi lub spotkamy maksymalnie kilka osób.
Zainteresowani? Serdecznie polecamy i zachęcamy do kontaktu. Z chęcią udzielimy bardziej szczegółowych informacji :)
Commentaires